15
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Snow dnia Czerwiec 06, 2014, 16:11:42 »
Wbiegłem na salę i przystanąłem na środku, ukłoniłem się nisko i rozejrzałem dookoła. Pierwszą rzeczą która wpadła mi w oczy była metrowa kłoda. Bez wahania skierowałem się ku niej galopem. Gdy byłem dostatecznie blisko wzbiłem się w powietrze niczym ptak. Po chwili byłem już po drugiej stronie przeszkody. Następnie skierowałem się w stronę strumyka. Jednym zgrabnym ruchem przeskoczyłem szumiącą przeszkodę. Moim kolejnym celem były ustawione na sobie kostki siana. Omiotłem je wzrokiem, miały wysokość trochę ponad metra. Przyspieszyłem i idealnie wymierzyłem odległość dzięki czemu nie spadło nawet źdźbło siana. Kątem oka ujrzałem szereg przeszkód było ich pięć pierwsza miała jakieś 80 cm a każda kolejna była o jakieś 20 cm wyższa od poprzedniej. Zacząłem przeskakiwać przez nie kolejno. Jedna....druga....trzecia.... czwarta..... przed ostatnią przeszkodą z szeregu lekko się potknąłem lecz szybko odzyskałem równowagę i czysto przeskoczyłem ponad najwyższą z przeszkód. Teraz kierowałem się w stronę rzeki której nurt był wyjątkowo porywisty. Wskoczyłem do wody i płynąłem w górę rzeki. Prąd próbował znosić mnie na boki lub ciągnąć ze sobą w tył lecz w takich momentach naprężałem mięśnie i dalej sunąłem pod prąd. Wyskoczyłem z wody i cwałem skierowałem się do jeziora. przepłynąłem już połowę i skierowałem się w stronę wodospadu wpłynąłem pod spienioną wodę która z łomotem biła o taflę jeziora. Gdy znalazłem się po drugiej stronie wodospadu zawróciłem i znów byłem na środku jeziora. Dopłynąłem do brzegu i skierowałem się w stronę łąki, miałem zamiar zaprezentować tam swoją szybkość i skrętność. Popędziłem cwałem po łące i gdy już rozpędziłem się najmocniej jak się dało skręciłem gwałtownie i teraz biegłem w przeciwną stronę i gdy zbliżałem się do końca łąki zatrzymałem się tak gwałtownie że na trawie zostały błotniste ślady po moim hamowaniu, a w powietrzu unosiły się pojedyncze źdźbła trawy. Stwierdziłem że w ten oto sposób zostawię tę nieszczęsną łąkę i na tym zakończę swój pokaz. Pogalopowałem na środek, ukłoniłem się nisko i kłusem wybiegłem z sali.