Idziesz sobie, idziesz, a ziemia pod tobą się obniża. Nie chodzi o to, że się zapada, lecz po prostu tworzy pochylnię. A to po bokach? Tworzą się ściany, które są tym wyższe, im niżej schodzisz. Aż w końcu ziemia znów jest ułożona poziomo, a skały po bokach górują z pięć metrów wyżej, niż znajdują się koniuszki twoich uszu.